8/08/2015

Papierowe Miasta [recenzja filmu]

Kilka dni temu, zachęcona reklamami, plakatami, ulotkami no i oczywiście moją miłością do tej książki Johna Greena, postanowiłam wybrać się wraz z przyjaciółką na film.

Polska premiera miała miejsce 31 lipca 2015, a światowa 18 czerwca. Reżyserem filmu jest Jake Schreier, znany już z reżyserowania filmów np "Robot i Frank", a także serialu "Alpha House".
Byłam naprawdę bardzo pozytywnie nastawiona do tego filmu- jak już wspominałam, czytałam książkę "Papierowe Miasta" i do teraz utrzymuję, że jest to jedna z moich ulubionych książek.
Na filmie trochę się zawiodłam.


Dla niedoinformowanych, Papierowe Miasta to historia zwyczajnego chłopaka, Quentina, który od zawsze jest zakochany w niezwykłej, kochającej przygody i tajemnice, uroczej sąsiadce Margo Roth Spiegelman, Kiedy pewnej nocy dziewczyna wchodzi do jego pokoju prosząc go, aby pomógł jej się zemścić na kilku osobach, Quentin nie spodziewa się, że to wydarzenie rozpocznie serię niesamowitych przygód, które zmienią jego życie. Po pamiętnej nocy Margo gdzieś znika, a rodzina i przyjaciele zaczynają się o nią martwić. Q postanawia odnaleźć dziewczynę, wyruszając w długą podróż wraz z najlepszymi przyjaciółmi.



Myślę, że najgorszą częścią ekranizacji był scenariusz- niby wszystko okej, ale twórcy pominęli kilka znaczących wątków, a także dodali od siebie wiele rzeczy- m.in. zakończenie, przez co odniosłam wrażenie, że film ma zupełnie inne przesłanie niż książka.
Co do pozostałych detali filmu, nie były one złe- podobały mi się miejsca, w których film był nagrywany, a także gra aktorska głównych bohaterów, czyli Margo (Cara Delavigne) i Quentina (Nat Wolff).
Mimo dość dobrej gry aktorskiej Cary (którą naprawdę bardzo lubię), nie potrafiłam utożsamić się z bohaterką, tak, jak było w przypadku książki, Margo, stworzona przez Johna Greena była wyrazista, pełna energii, zdolna poruszyć cały świat, podczas kiedy w ekranizacji widzimy przeciętną dziewczynę, która wydaje się szara, a cała jej postać jest dość rozczarowująca. Nie mogę się nie zgodzić, że Cara jest naprawdę charyzmatyczną, zwariowaną i pewną siebie osobą, ale mimo, że rolę Margo zagrała dość dobrze, to za mało efektywnie oddziałuje na publikę, a przynajmniej na mnie.


Nie mówię, że film mi się nie podobał- był fajny, ale dla ludzi którzy nie czytali książki.
Kiedy już zapoznamy się z postaciami i historią stworzoną przez Greena, możemy naprawdę zawieść się na ekranizacji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz