10/24/2015

Targi Książki w Krakowie

Wiem, że zaniedbuję bloga, ale od dzisiaj postaram się pisać w miarę regularnie.
Dzisiaj, jak co roku, wybrałam się na krakowskie Targi Książki. Mimo problemów z dojazdem,w końcu znalazłam się w niedawno wybudowanym Centrum Targowo- Kongresowym EXPO, na ulicy Galicyjskiej 9.



Podobnie jak w poprzednich latach, było okropnie dużo ludzi- momentami trudno było poruszać się po dość wąskich alejkach pomiędzy stanowiskami wydawnictw i sprzedawców. 
Lista wystawców była naprawdę różnorodna- od popularnych sklepów, tj. Empik czy Świat Książki, przez wydawnictwa typowo historyczne, religijne, podróżnicze, fantasy, naukowe i wiele innych. Jednym słowem- każdy znalazłby coś dla siebie.
Jak pewnie niektórzy wiedzą, na Targach Książki jest także możliwość spotkania się z popularnymi autorami niektórych powieści- mi zależało na zobaczeniu podróżników, Martyny Wojciechowskiej oraz Wojciecha Cejrowskiego, co, na szczęście zakończyło się sukcesem :)
Po prawie godzinie czekania wśród zniecierpliwionego tłumu, w końcu udało mi się podejść do Martyny, zrobić z nią selfie i dostać jej autograf. Było to naprawdę trudne- zdaje mi się, że była to jedna z bardziej rozchwytywanych autorek na całych Targach (które trwają jeszcze jutro, więc jak ktoś nie miał okazji na nich być, ma jeszcze szansę!).
Podejście, krótka rozmowa, autograf i zdjęcie z Cejrowskim, nie było jednak tak trudne, jak by się mogło wydawać. Ludzie stali spokojnie w kolejce i każdy czekał na swoją kolej- w przeciwieństwie do fanów Wojciechowskiej, którzy, no cóż, pchali się na całego ;/. 



Książki można było kupić w niższej cenie niż w salonach, a szczęśliwcy mogli nawet dorwać pozycje, których nie ma jeszcze w sklepach. Ja niestety nie kupiłam tych książek co chciałam, ale nic straconego! Targi Książki w Krakowie odbywają się co roku ;)



Ale oprócz cudownych książek, na Targach można było dostać także torby z zabawnymi napisami, kubki, długopisy,koszulki i inne gadżety dla moli książkowych. Jeśli lubicie czytać, koniecznie musicie kiedyś wybrać się na tego typu imprezę (ostrzegam, że wasze fundusze na tym ucierpią, ale za to będziecie szczęśliwi ;)). Bilety wstępu nie są drogie- ulgowy kosztuje 6zł, a normalny 8zł. Warto wydać te drobniaki, żeby spotkać się ze swoimi ulubionymi autorami z całego świata i zdobyć ich autograf (nie muszę chyba mówić, że taka szansa nie zdarza się często, prawda? ^^)


______________________________
Wszystkie zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony na facebooku Krakowskich Targów Książki: https://www.facebook.com/targi.ksiazki.w.krakowie?fref=ts

8/29/2015

10 rzeczy, których nauczyły mnie Igrzyska Śmierci

*bardzo dużo spojlerów*

Przepraszam, że tak długo nie pisałam~
Ponieważ poprzedni post o Harrym Potterze spodobał się wielu osobom, postanowiłam zrobić tak jakby drugą część serii- czego się nauczyłam z Igrzysk Śmierci? Ponownie muszę zaznaczyć, że wszystkie książki czytałam dwukrotnie, oraz oglądałam pierwszą i drugą część filmu.
Jeśli chcielibyście jeszcze posty z tej serii (lub macie jakieś inne pomysły), proszę, piszcie w komentarzach :)

1. Ufaj swoim zdolnościom


Katniss nigdy nie wygrałaby igrzysk, ani nie zdołała wyżywić rodziny, gdyby nie jej talent do łucznictwa. Mimo, że musiała wiele ćwiczyć, aby osiągnąć swój poziom, nie poddała się. Polegała na swoich zdolnościach i chociaż czasem zaczynała wątpić w to, czy sobie poradzi, wiedziała, że jeśli zdobędzie łuk, będzie niepokonana.

2. Rodzina jest bardzo ważna


Jak dobrze wiemy, Katniss była w stanie poświęcić swoje życie zgłaszając się do Igrzysk, tylko po to, aby jej siostra była bezpieczna, Po śmierci ojca, to ona musiała się troszczyć o rodzinę i mimo, że mogłaby ich zostawić i pozwolić im żyć tak, jak inni mieszkańcy dwunastego dystryktu, ona starała się im zapewnić jak najlepsze życie. Wraz z Galem, który był przecież dla niej jak brat, wspierali się nawzajem i nie dali się podporządkować śmiercionośnemu systemowi.

3. Walcz o to, co jest słuszne.


Jest to jedno z najważniejszych przesłań tej wspaniałej książki. Katniss wiedziała, że Igrzyska są złe, że nie powinny istnieć i przez cały czas starała się pokazać organizatorom, że ich nie popiera. Głośno mówiła swoje poglądy i nie bała się krytyki ze strony innych. Jasno dawała do zrozumienia o co walczy i wiedziała, że musi robić swoje. Aż do samego końca nie poddała się i nie zmieniła swoich poglądów.

4. Polityka ma znaczenie.


Książka uczy też o tym, żeby mimo wszystko interesować się polityką. Znać poglądy poszczególnych osób w rządzie i samemu zdecydować kto jest dobry a kto nie. W książce doskonale widać, że ma znaczenie fakt, kto rządzi twoim krajem. To, kto zasiądzie w rządzie bezpośrednio odbije się na naszym życiu, więc (biorąc pod uwagę realia naszego świata) trzeba chodzić na wybory i samemu decydować kto jest w stanie zapewnić krajowi lepszą przyszłość.

5. Znaj swojego prawdziwego wroga


Przez całą serię mamy wyszczególniony ten punkt. Mimo, że Haymitch był pijakiem, czasami dawał Katniss i Peecie dobre rady. Trzeba pamiętać, że to, co ktoś mówi nie zawsze jest prawdą i należy samemu dostrzec tego, kto pragnie nam przeszkodzić. Podczas Igrzysk Śmierci prawdziwymi wrogami wcale nie byli trybuci- przecież większość z nich chciała mieć normalne życie.

6. Pierwsze wrażenie ma znaczenie


Gdyby Katniss i Peeta nie zrobili dobrego wrażenia na mieszkańcach Kapitolu, prawdopodobnie nie zdobyli by sponsorów, a co za tym idzie nie mieli by lekarstw, jedzenia ani wody. Ich strój wywołał niesamowite pierwsze wrażenie, a wywiady, mimo, że nie były do końca prawdziwe, sprawiły, że ludzi zaczęła obchodzić ich historia i chcieli im pomagać.

7. Nie ufaj mediom


Początkowo romans głównych bohaterów, Katniss i Peety nie był prawdziwy. Całując się i przytulając na każdym kroku, mogli liczyć na sponsorów. Ich miłość została podkoloryzowana przez reżyserów, podobnie jak ich wspólna przyszłość i przeszłość. Podobnie było w trzeciej części książki, kiedy Katniss została Kosogłosem. Propagandowe filmy mające zachęcić powstańców do walki, były koloryzowane przez kamerzystów i reżyserów, prawie wszystko było zaplanowane.

8. Pokazywanie swoich zdolności czasem może zabić


Nie twierdzę, że trzeba siedzieć cicho jak myszka, mówiąc, że nic się nie umie, podczas, kiedy jest się naprawdę utalentowanym człowiekiem. Trzeba jednak wiedzieć kiedy można coś pokazać, a kiedy powinno się zostać bardziej skrytym. Przed Igrzyskami, trybuci mieli możliwość nauczyć się czegoś nowego a także pochwalić się swoimi zdolnościami przed innymi. Wszyscy trybuci zamiast uczyć się nowych umiejętności, chcieli pokazać innym swoją siłę czy sprawność. Katniss i Peeta postanowili zrobić coś, czego nie robili wcześniej- i chyba dobrze na tym wyszli, prawda?

9. Pozostań sobą, aż do końca


W noc przed Igrzyskami,Peeta powiedział do Katniss jedno bardzo ważne zdanie "Nawet jeśli umrę, chcę pozostać sobą". Podczas Igrzysk rząd ingerował we wszystko, co miało miejsce na arenie, a wielu trybutów, chcąc wygrać, traciło siebie i zmieniało się w zabójcze maszyny. Katniss i Peeta oparli się systemowi. Dziewczyna pomogła Rue, a kiedy została na arenie tylko z Peetą, wolała zginąć, niż zabić przyjaciele. Poprzez to, że była sobą, rozpoczęła tak potrzebną krajowi rewolucję, która przyniosła mieszkańcom Panem lepsze życie.

10. Nie bój się prosić o pomoc i pomagaj tym, którzy tego potrzebują.


Najpierw Katniss i Gale- wzajemnie pomagali sobie w polowaniach, a kiedy dziewczyna musiała pojechać na Igrzyska, Gale pomagał jej, opiekując się Prim oraz mamą dziewczyny. Katniss i Peeta, na Igrzyskach, Peeta poprosił Katniss o pomoc wiele razy i dziewczyna zawsze była przy nim. Gdyby nie współpracowali, prawdopodobnie umarliby, a Igrzyska trwałyby dalej, rok po roku zabierając rodzinom niewinne dzieci.

Mam nadzieję,że post Wam się podobał :)
Proszę o komentarze, bo Wasza opinia jest dla mnie naprawdę bardzo ważna!
I przypominam, że jeśli macie jakieś pomysły na posty, chcecie, żebym napisała o czymś (filmie, książce, wydarzeniu, aktorze, czymkolwiek), podzielcie się swoim pomysłem w komentarzu :)

8/19/2015

Sherlock [recenzja]

Do oglądnięcia tego serialu zmusiła mnie moja siostra i muszę powiedzieć, że nie żałuję! Sherlock już po pierwszym odcinku, stał się jednym z lepszych seriali, jakie oglądałam i, jeśli ktoś lubi kryminalne zagadki (i nie tylko ), bardzo, bardzo polecam go oglądnąć.


Serial jest na podstawie książek Arthura Conan Doyla, a akcja dzieje się we współczesnym Londynie- dokładniej, na Baker Street 221b. John Watson (Martin Freeman) , lekarz wojskowy niedawno wrócił z wojny, niespodziewanie poznaje genialnego detektywa- Sherlocka Holmes'a (Benedict Cumberbatch), który zostaje jego- można by tak powiedzieć- przyjacielem. Dlaczego "można by tak powiedzieć?" No cóż- Sherlock jest dość specyficznym typem człowieka. Jest genialny, sprytny i inteligentny, a sam siebie nazywa "wysoko funkcjonującym socjopatą". Watson i Holmes, tak jak w książce, rozwiązują razem różnego rodzaju zagadki kryminalne, a Sherlock musi się także borykać ze swoimi wrogami.




Postać najpopularniejszego detektywa świata, bez wątpienia jest bardzo głęboka i wyrazista. Początkowo nie było wiadomo, czy Cumberbatch sprawdzi się w tej roli, ale twórcy serialu zgodzili się zaryzykować i dobrze na tym wyszli! Sherlock w wykonaniu B.C jest naprawdę genialny! Dokładnie tak widziałam tego detektywa- z jego powściągliwością i lekkim szaleństwem. Martin Freeman, grający Johna Watsona także jest niczego sobie- dobrze gra normalnego człowieka, który jest przyjacielem geniusza. Mimo to, nie jest tłem Sherlocka- ma swoje życie i swoje problemy, i czasami trudno mu nadążyć za ekscentrycznym przyjacielem. Muszę przyznać, że kiedy widziałam ich w akcji, w głębi duszy wiedziałam, że właśnie tak zachowują się detektywi i lekarze wojskowi w danych sytuacjach- to trzeba przyznać temu serialowi. Nie ma w nim sztuczności ani kiczu.
Na uwagę zasługuje tutaj także Andrew Scott, grający głównego wroga Sherlocka. Nie wiem dlaczego, ale wg mnie idealnie pasuje do niego rola psychopaty, który wraz z Holmes'em prowadzą grę na śmierć i życie.




Co jeszcze można powiedzieć na temat tego serialu to to, że nie można się przy nim nudzić. Już od pierwszych minut pierwszego odcinka zakochujemy się w serialu- wartka akcja i fabuła nie dają nam nawet zmrużyć oczu.  W każdym odcinku nasi bohaterowie zajmują się inną sprawą i razem w końcu udaje im się ją rozwiązać.Mimo, że w serialu znajdziemy wszystkie przejawy nowoczesności- smartfony, bloga, którego pisze Watson i inne, to właśnie dzięki dedukcji możemy dość do rozwiązania zagadki. Film jest naprawdę bardzo żywy- oglądając serial możemy poczuć się, jakbyśmy byli w Londynie. Wraz z naszymi bohaterami automatycznie staramy się rozwiązać problemy. Nie jest to tylko sztywna ekranizacja, która skupia się głównie na życiu Sherlocka. Mamy tu głębokich bohaterów, z którymi czasem możemy się utożsamiać, Londyn, ze wszystkimi swoimi plusami i minusami, a także akcję, która nie pozwala nam się nudzić- proszę państwa, oto genialna ekranizacja książki, na miarę XXI wieku!

8/13/2015

10 rzeczy, których nauczył mnie Harry Potter.

*bardzo dużo spojlerów*

Przyznaję się, że jestem 100% Potterhead i uwielbiam tą serię. Czytałam wszystkie książki po kilka razy, no i oczywiście oglądałam filmy, więc można powiedzieć, że mam doświadczenie ;)
Wg mnie, jest to jedna z najgłębszych, najbardziej życiowych książek z fabułą tak rozbudowaną, że można czytać je 10 milionów razy, i zawsze odkryje się coś nowego, czego nie widziało się przedtem.
Dzisiaj chciałabym powiedzieć Wam, czego nauczył mnie Harry Potter- a było tego naprawdę dużo.

1. Współpraca popłaca


Może to śmiesznie brzmi, ale jest jak najbardziej prawdziwe. Gdyby nie przyjaźń Rona, Harry'ego i Hermiony, nie byliby oni w stanie przeciwstawić się złu i Voldemortowi. Nie udałoby im się wejść na zakazane III piętro, ani zdobyć kamienia filozoficznego. Nie zniszczyli by Horkruksów... nie będę pisać więcej przykładów, żeby Was nie zanudzić, ale takich sytuacji jest zdecydowanie więcej. Nasze Złote Trio było prawdziwymi przyjaciółmi i dzięki współpracy i wspieraniu siebie nawzajem, zdołali osiągnąć tak dużo.

2. Historia lubi się powtarzać


Przypominacie sobie 5-tą część, kiedy Złote Trio, na czele z Harrym stworzyli Gwardię Dumbledore'a? Kilkanaście lat przed nimi, ktoś już wpadł na podobny pomysł. Wystarczy przypomnieć sobie zdjęcie, które wisiało na lustrze w pokoju życzeń (taaak, mogłabym być Potterowym przewodnikiem). Albo drugi rok w Hogwarcie- komnata tajemnic została otwarta. Ponownie. Było naprawdę wiele takich sytuacji, a w Harrym widać to doskonale. Nie możemy zapominać, jak ważna jest nasza historia, bo, jak wyżej- ona bardzo często lubi się powtarzać.

3. Nie można oceniać po wyglądzie


Wiem wiem, to brzmi naprawdę banalnie, ale prawda jest taka, że mimowolnie wszyscy to robimy. Przyjrzyjmy się chociażby Hagridowi, gajowemu Hogwartu. Pod pozornie niebezpiecznym i groźnym człowiekiem, kryje się dobra i wrażliwa osobowość, zawsze chętna nieść pomoc swoim przyjaciołom. Drugi idealny przykład? Dajmy na to profesor Minerwa McGonagall, która przecież nie była tak surowa i bezduszna, na jaką wyglądała. Ale to powiedzenie działa także w drugą stronę.
Dumbledore przecież wcale nie był aniołem, mimo, że troszczył się o Harry'ego, pomagał mu a także zarządzał najlepszą magiczną szkołą na świecie. Nie wydaje Wam się, że dyrektor trochę wykorzystywał Pottera? Dumbledore za młodu był naprawdę ambitnym człowiekiem, a ambicje przecież nie znikają ot tak. Kiedy kazał Harry'emu szukać horkruksów, mógł się spodziewać, że chłopak zginie w trakcie tej misji, a mimo to, jego duma kazała mu pokonać Voldemorta. Nie mówię, że Dumbledore był zły. Mówię tylko, że nie był aniołem- ot, normalny człowiek (czarodziej) ze swoimi zaletami i wadami.

4. Czytanie i wiedza mogą Cię uratować.



Nie, to bynajmniej nie jest jakaś kiepska propaganda czytelnictwa (chociaż, ja uwielbiam czytać i polecam tą rozrywkę każdemu). Hermiona. Jak wiele razy udało jej się uratować przyjaciół tylko dlatego, że znała odpowiednie zaklęcie, albo wiedziała coś, o czym inni nie mieli pojęcia. Część pierwsza - to Hermiona znalazła informację o kamieniu filozoficznym. Część druga- to ona wpadła na pomysł wypytania Malfoya o komnatę tajemnic, a także uważyła eliksir wielosokowy. Część trzecia- dzięki temu, że nie chciała omijać lekcji i pragnęła dowiedzieć się jak najwięcej dostała naszyjnik, dzięki któremu mogła się cofać w czasie. To właśnie ta rzecz uratowała życie Syriuszowi i Hardodziobowi. Część czwarta, piąta,szósta i siódma- znalazła kilka horkruksów, dowiedziała się jak je zniszczyć, przestrzegała Harry'ego przed wizjami, które otrzymywał od Voldemorta... mogłabym wymieniać tak prawie bez końca. No cóż, miała nie wyjść mi propaganda czytelnictwa, ale to chyba jest nieuniknione więc powiem prosto- czytajcie. Jak najwięcej rzeczy. Kto wie- może to właśnie wiedzą uratuje Wam kiedyś życie?

5. Pieniądze to nie wszystko.


Mam nadzieję, że ten post nie wyda Wam się płytki i nijaki, bo przecież to, co piszę to w większości wiadome rzeczy. Niemniej jednak warto sobie o nich przypomnieć, bo w dzisiejszych czasach ludzie często zapominają o tym, co powinno być dla nich najważniejsze. Pieniądze to nie wszystko- wystarczy spojrzeć na rodzinę Malfoyów. Lucjusz, tata Draco był na tyle bogaty,że stać go było na zakup najnowszych mioteł  dla całej ślizgońskiej drużyny quiddicha. Draco zawsze miał nowe szaty i książki, o czym skutecznie przypomniał rodzinie Weasleyów. Mógł kupić sobie naprawdę wiele rzeczy, ale czy tak naprawdę był szczęśliwy? Czy jego rodzina, mając tyle pieniędzy zapewniała mu wszystko,czego było mu potrzeba? W głębi duszy Draco był tylko zagubionym chłopakiem, który nie bardzo wiedział co jest dobre a co złe. Jakby nie patrzeć, w głębi serca wcale nie był zły, ale jego rodzina, chcąc zachować swój status i pozycję społeczną, zupełnie nie zauważała jego potrzeb. Mimo ogromnej sumy pieniędzy, Draco był naprawdę biednym człowiekiem.

6. Bohater kryje się w każdym z nas.


Snape. Kiedy nie udało mu się uratować jego ukochanej Lily, postanowił,że za cenę swojego życia,będzie starał się chronić jej syna,Harry'ego. Musiał przemóc w sobie niechęć do taty chłopaka, Jamesa,który w młodości gnębił i wyśmiewał się ze Snape'a.
Poświęcił wszystko, działając po stronie dobra. Jego miłość tak piękna i wielka, była nieodwzajemniona, a on mimo to się nie poddał i chociaż nie traktował Harry'ego jak przyjaciela (nosił w sobie przecież także geny jego szkolnego wroga), zawsze go ratował- pierwsza część- rzucał zaklęcia obronne na miotłę Pottera,kiedy profesor Quirell chciał zabić chłopaka.  Część trzecia- kiedy profesor Lupin przemienił się w wilkołaka, Snape osłonie Harry'ego,Rona i Hermiona swoim ciałem...

7. Rząd nie powinien ingerować w sprawy edukacji.


Nie mam na celu rozpocząć tutaj dyskusji politycznej. Dobrze wiemy, co działo się w Hogwarcie na piątym roku, kiedy miejsce nauczyciela obrony przed czarną magią zajęła wysłanniczka Ministerstwa,Dolores Umbridge. Nowa podstawa programowa wymyślona przez MM zapewniała,  jak sami to nazywali "całkiem bezpieczną" naukę tego przedmiotu. Zero zaklęć,zero praktyk,tylko teoria, która była potrzebna uczniom szkoły jedynie do zdania egzaminu. Brzmi znajomo? 
Przytoczę fragment piątej części Harry'ego Pottera, który idealnie obrazuje obecną edukację- nie tylko w Polsce,bo w naszym kraju naprawdę nie jest tak źle, ale na całym świecie. 
"- Jeśli będziecie dostatecznie pilnie uczyć się teorii, nie ma powodu, abyście nie potrafili rzuć zaklęcia w ściśle kontrolowanych warunkach egzaminacyjnych - powiedziała profesor Umbridge tonem ucinającym dyskusję. [...]
- A co nam da teoria w realnym świecie? - zapytał na głos Harry [...]
-To jest szkoła, Potter, a nie realny świat.- powiedziała łagodnie.
- Więc nie mamy być przygotowani na to, co nas czeka w świecie poza szkołą?
-Tam nic was nie czeka, Potter."
(Harry Potter i Zakon Feniksa, aut. J.K Rowling,wydawnictwo Media Rodzina 2004, str.273-274)

8. Wiedza idzie w parze z bólem i cierpieniem.


Z książek można dowiedzieć się naprawdę wielu rzeczy, ale nie należy zapominać ze praktyka także jest ważna.  Życia musimy doświadczyć na własnej skórze, co często jest przypieczętowane cierpieniem, jak w przypadku Dumbledore'a, który stracił rodzinę (z bratem nie utrzymywał kontaktów ), a przez pewien czas obracał się w niewłaściwym towarzystwie. To wszystko wpłynęło na niego,ale nie pozwolił, żeby przeszłość nim zawładnęła.  Postanowił żyć dalej, wybrał dobre ścieżki i to właśnie dlatego, że nie poddał się,kiedy jego świat się walił, możemy podziwiać go na miejscu,na którym się znalazł.  Cierpienie wyrobiło mu charakter i wolę walki, która jest przecież niezbędna do życia. 

9. Nikt nie rodzi się zły. 


Jak mówił Syriusz, wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra i zła i to od nas zależy, jaką pójdziemy drogą. Każdy z nas rodzi się "neutralny" i wszystko zależy od tego w jakim towarzystwie będziemy. Draco Malfoy nie miał zbyt wiele szczęścia.  Urodził się w zniszczonej pieniędzmi i dumą rodzinie, która wybrała zła drogę. Od urodzenia Lucjusz wiedział, że Draco będzie w przyszłości śmierciożercą,  bo tak sobie postanowił. Draco nie miał wyboru. Gdyby się wycofał, Voldemort prawdopodobnie zabił by go, albo jego rodzinę. Ale przecież on chciał żyć.  Chciał być normalnym chłopakiem. Szkoda, że nigdy nie doświadczył prawdziwej rodzicielskiej miłości, bo być może gdyby tego doświadczył, byłby zupełnie innym człowiekiem. 

10. Istnieją sprawy,za które warto umrzeć, ale nie ma nic, za co warto by było zabić. 


Posta podsumuję tą piękną puentą, która mogłaby być cytatem przewodnim historii o Harrym Potterze. Rodzice Harry'ego zginęli z miłości do niego. Syriusz zginął w trakcie walki o swoje. W serii mamy wiele takich przypadkow. Cedrik, Lupin, Szalonooki Moody, Fred. Wszyscy zginęli, bo walczyli ze złem, wierzyli w swoje poglądy i przekonania, a przede wszystkim nie chcieli pozwolić na śmierć swoich przyjaciół. Byli odważni i bohaterscy.  Dumbledore został zabity przez Voldemorta tylko przez nienawiść Czarnego Pana do czarowników silniejszych od niego. A co potem stało się z Voldemortem? Zginął, samotny, bez miłości, bez przyjaźni. Obrócił się w nic nie znaczący proch.


Jeśli post wam się podobał, bardzo proszę o komentarze i udostępnianie bloga :)
Śmiało wyrażające swoje opinie- czego jeszcze nauczył Was Harry? 

8/08/2015

Papierowe Miasta [recenzja filmu]

Kilka dni temu, zachęcona reklamami, plakatami, ulotkami no i oczywiście moją miłością do tej książki Johna Greena, postanowiłam wybrać się wraz z przyjaciółką na film.

Polska premiera miała miejsce 31 lipca 2015, a światowa 18 czerwca. Reżyserem filmu jest Jake Schreier, znany już z reżyserowania filmów np "Robot i Frank", a także serialu "Alpha House".
Byłam naprawdę bardzo pozytywnie nastawiona do tego filmu- jak już wspominałam, czytałam książkę "Papierowe Miasta" i do teraz utrzymuję, że jest to jedna z moich ulubionych książek.
Na filmie trochę się zawiodłam.


Dla niedoinformowanych, Papierowe Miasta to historia zwyczajnego chłopaka, Quentina, który od zawsze jest zakochany w niezwykłej, kochającej przygody i tajemnice, uroczej sąsiadce Margo Roth Spiegelman, Kiedy pewnej nocy dziewczyna wchodzi do jego pokoju prosząc go, aby pomógł jej się zemścić na kilku osobach, Quentin nie spodziewa się, że to wydarzenie rozpocznie serię niesamowitych przygód, które zmienią jego życie. Po pamiętnej nocy Margo gdzieś znika, a rodzina i przyjaciele zaczynają się o nią martwić. Q postanawia odnaleźć dziewczynę, wyruszając w długą podróż wraz z najlepszymi przyjaciółmi.



Myślę, że najgorszą częścią ekranizacji był scenariusz- niby wszystko okej, ale twórcy pominęli kilka znaczących wątków, a także dodali od siebie wiele rzeczy- m.in. zakończenie, przez co odniosłam wrażenie, że film ma zupełnie inne przesłanie niż książka.
Co do pozostałych detali filmu, nie były one złe- podobały mi się miejsca, w których film był nagrywany, a także gra aktorska głównych bohaterów, czyli Margo (Cara Delavigne) i Quentina (Nat Wolff).
Mimo dość dobrej gry aktorskiej Cary (którą naprawdę bardzo lubię), nie potrafiłam utożsamić się z bohaterką, tak, jak było w przypadku książki, Margo, stworzona przez Johna Greena była wyrazista, pełna energii, zdolna poruszyć cały świat, podczas kiedy w ekranizacji widzimy przeciętną dziewczynę, która wydaje się szara, a cała jej postać jest dość rozczarowująca. Nie mogę się nie zgodzić, że Cara jest naprawdę charyzmatyczną, zwariowaną i pewną siebie osobą, ale mimo, że rolę Margo zagrała dość dobrze, to za mało efektywnie oddziałuje na publikę, a przynajmniej na mnie.


Nie mówię, że film mi się nie podobał- był fajny, ale dla ludzi którzy nie czytali książki.
Kiedy już zapoznamy się z postaciami i historią stworzoną przez Greena, możemy naprawdę zawieść się na ekranizacji.


8/07/2015

American Horror Story [recenzja]

Po pierwsze chciałabym serdecznie powitać Was na moim nowym blogu ^^ Mam nadzieję, że się Wam spodoba, oraz, że będziecie polecać go znajomym. Będę tu pisać o moich fandomach (nie azjatyckich- od tego mam inny blog, który znajdziecie w linku po lewej stronie), moich pasjach lub ewentualnych podróżach- jednym słowem, pobawię się w blogerkę ^^
Enjoy!

Jestem dość nowa, jeśli chodzi o seriale. American Horror Story to pierwszy amerykański serial, który obejrzałam w całości i muszę przyznać, że od razu awansował wysoko na moją listę ulubionych telewizyjnych show (nie było ich dużo, ale zawsze coś). AHS ma- jak na razie- 4 sezony, a każdy z nich ma po 13 odcinków. Już niedługo, bo bodajże w październiku, możemy oczekiwać 5 sezonu, na który nie mogę się już doczekać. Każdy sezon opowiada inną historię, więc nie trzeba oglądać ich po kolei, ale żeby w pełni zrozumieć przekaz serialu, najlepiej oglądnąć całą serię.

-Sezon 1- AHS: Murder House



To jeden z moich ulubionych sezonów i to w dużej mierze zasługa głównych bohaterów, Tate'a Langdona (Evan Peters) oraz Violet Harmon (Taissa Farmiga), którzy naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyli i są jednymi z moich ulubionych aktorów, nie tylko w tym serialu. Murder House, jak można wywnioskować po tytule, opowiada o nawiedzonym domu, czego możemy się domyślać już od pierwszego odcinka. Rodzina Harmonów przeprowadza się do niego, skuszona wyjątkowo niską ceną i chociaż ich córka, Violet, początkowo jest niezadowolona ze zmiany miejsca zamieszkania, stopniowo przekonuje się do nowej sytuacji życiowej. Po pewnym czasie rodzina odkrywa mroczną i krwawą historię rezydencji, a Violet, trochę zagubiona w świecie nastolatków, zakochuje się z wzajemnością w tajemniczym Tate'cie, wieloletnim mieszkańcu tego domu, co rozpoczyna serię krwawych wypadków i morderstw...

- Sezon 2- AHS: Asylum



Kolejny sezon, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Lubię mroczne klimaty, więc nie ma się co dziwić, że AHS podbił moje serce.
Lana (Sarah Paulson), amerykańska dziennikarka, postanawia napisać artykuł o seryjnym mordercy kobiet. Podstępem postanawia wślizgnąć się do psychiatryka, prowadzonego przez siostry zakonne, bo krążą plotki, że morderca znajduje się właśnie tam. Seria nieszczęśliwych wypadków, a także przesadna ciekawość Lany, doprowadzają do tego, że dziennikarka zostaje schwytana i uwięziona w zakładzie, gdzie na własnej skórze doświadcza okrucieństwa ludzi i nie tylko...
Jak to bywa w amerykańskich serialach, seria jest wręcz przesycona typowym dla mieszkańców kontynentu wyśmiewaniem się z kościoła, a także z demonów i diabłów. Mnie osobiście to nie przeszkadza, jako, że nie należę do osób wierzących, ale myślę, że osoby bardzo religijne mogą się w niektórych momentach poczuć obrażone- niemniej jednak to nie zmienia faktu, że bardzo polecam AHS ;)

-Sezon 3: AHS: Coven/ Sabat



Według mnie jest to najsłabszy sezon całej serii i nie byłam w stanie zdzierżyć niektórych odcinków- czasami powiewało nudą, a większość wątków była przewidywalna. Ze zmutkiem muszę stwierdzić, że nawet wspaniała gra aktorska Jessici Lange (grającej jak na razie we wszystkich sezonach jedną z głównych ról), Taissy Farmigi ani Emmy Roberts, nie wygrała z dość nudną fabułą. Oglądnęłam cały sezon z mojego przywiązania do tej serii oraz ze względu właśnie na moich ulubionych aktorów.
Sezon 3 opowiada o elitarnej szkole dla czarownic, gdzie uczą się potomkinie istot tego rodzaju, gdzie uczennice uczą się panować nad mocami. Ogólnie sezon może zainteresować i trochę fabuły także tam znajdziemy, ale to zdecydowanie nie są moje klimaty.

-Sezon 4: AHS: Freak Show



Po sezonie trzecim myślałam, że twórcy trochę sobie odpuscili, ale na szczęście się myliłam. Sezon 4 jest nieporównywalnie lepszy od sezonu 3 i naprawdę mnie zainteresował. Freak Show- show dziwaków to nazwa przedstawienia, które odbywa się w cyrku dziwolągów Elsy Mars (Jessica Lange). Elsa, była diwa niemieckiej sceny, za wszelką cenę stara się zrobić karierę w Ameryce. W między czasie w cyrku zjawiają się osoby, którym nie powinno się ufać- dostają kontrakt tylko dlatego, że obiecują Elsie sławę i pieniądze.
Zaraz po pierwszym i drugim sezonie, to właśnie ten sezon był moim ulubionym. Mroczny cyrk i tajemnicze morderstwa, to moje klimaty. Freak Show naprawdę mi się podobał i chętnie obejrzałabym jeszcze więcej odcinków tego sezonu ^^


Ogółem całą serię oceniam na 6/10.
Najmocniejsze strony? Zdecydowanie gra aktorka i muzyka, którym nie można nic zarzucić.

AHS to naprawdę jeden z moich ulubionych seriali (do tego stopnia, że postanowiłam sobie kupić bluzkę z jednym z powiedzeń Tate'a z pierwszego sezonu "Normal People Scare Me") i naprawdę go polecam. Nie jest to kolejny gniot, nie wnoszący nic do życia- już same nagrody i nominacje (których zdobył naprawdę wiele- sam pierwszy sezon został nagrodzony 5 trofeami a także 30 nominacjami) świadczą o tym, że ma on coś do przekazania. Tak jak mówię- warto oglądnąć wszystkie sezony, bo mimo, każdy z nich ma swoje własne pouczenie, cały serial ma ich naprawdę wiele.
Ostrzegam jednak, że morderstwa, zabójstwa a także sceny seksu nie są cenzurowane- więc jeśli nie macie mocnych nerwów... no cóż może poczekajcie jeszcze jakiś czas, zanim włączycie pierwszy odcinek ;)

Dziękuję za przeczytanie posta! Mam nadzieję, że Wam się podobał.
Proszę o komentarze :)